Poniższe fragmenty mają za zadanie ukazanie Rywki także jako „zwyczajnej nastolatki” przeżywającej typowe dla swojego wieku rozterki w relacjach z rówieśniczkami i rodziną oraz momenty buntu.
Litzmannstadt Getto 3 X 1943r
Po pierwszych świętach (Rosz Haszana)[1], mnie osobiście na ogół nieźle one przeszły. Wczoraj była sobota i zarazem zbiórka. Surcia czytała gazetkę[2] , ach, jaka cudowna, taka poruszająca!… Później miałyśmy zbiórkę ze starszymi. (…)A prócz tego odkryłam coś w sobie, jakieś uczucia, które dotychczas były podświadome. Już kilka może nawet miesięcy odkryłam tęsknotę. Tęsknotę za czymś lepszym, za czymś większym, warciejszym, cieplejszym… A wczoraj po zbiórce zauważyłam, że w porównaniu z moimi koleżankami stoję na wyższym poziomie i dlatego mnie wywyższają, ich zdaniem jest, że ja już dużo wiem i umiem… Ach, jakże one się mylą, właśnie w tym tkwi cały ich błąd… Z tego zwierzyłam się Ewie. Ona mi potwierdziła, że ja im coś mogę dać, chociaż i tak niewiele, ale już umię. A ja czuję, że tak mało wiem… I tak mało umię… Muszę napisać list do Surci.
Litzmannstadt Getto 12 X 1943 r.
Boże! Boże! Co to będzie? Świat jest dla mnie ciasny, nie mogę sobie miejsca znaleźć, a jednak siedzę na krześle tak spokojnie, niczym nie zdradzam swych uczuć i nawet gdyby ktoś zaczął na jakiś śmieszny temat mówić, byłabym się serdecznie roześmiała. A później rzekłabym sobie „To głupstwo!” Ale co zrobić? Co zrobić? Wczoraj zamyśliłam się trochę, pomyślałam 14-letnią dziewczynkę można uważać za dziecko, biorąc pod uwagę wiek, najlepszy dowód mam na moich koleżankach. Chociaż prawdę powiedziawszy i getto na nich (na mnie też) wiele działa i rozumie się, że to na dobre nie wychodzi. Ale niestety, ludzie biorą pod uwagę tylko wiek, a nie umysł. Mnie 14-letnią niektórzy uważają za dziecko (mam jeszcze szczęście, że jestem fizycznie ładnie rozwinięta) ale jakże się mylą? I jakże ja się marnuję? A nikt o tym nie wie, ja tylko czuję, myślę, że gdybym była starsza, może by ludzie mnie lepiej zrozumieli, ale cóż dalej się na przód o krok nie posunę, przecież przypuśćmy, że dużo myślę, to co mi z tego myślenia przyjdzie? I jestem bezradna…
Litzmannstadt Getto 4 XI 1943
… dwa tygodnie temu Surcia mi powiedziała (na ucho), że idąc z Chajusią spotkały Estusię i Minię, które powiedziały, że ja się zmieniłam na korzyść. Zachodziłam w głowę co to może być no, tylko tym mogę to objaśnić, że więcej robię, co mówię? Więcej? Prawie wszystko! Nic dziwnego tedy. Ale może jest jeszcze coś, czego ja nie mogę zauważyć? Surcia powiedziała, aby mi to było pociechą? Och, pamiętniku mój, co będzie dalej? Bóg jeden wie!
Litzmannstadt Getto 17 XI 1943
… Ewa i Fela powiedziały mi, że od pewnego czasu ja się zmieniłam na korzyść i na niekorzyść i także stałam się zarozumiała. Mówię, że trochę może przez to, że widuję się z Surcią itd.. Mówiła mi także Ewa, że chyba ja mówiłam z Surcią o dziewczynkach i o niej także. Och, jak one się mylą. A może przez nie zazdrość przemawia, e, chyba nie… Kamień mi leży na sercu…
Litzmannstadt Getto13 XII 1943
Na Chanukę[3] musimy coś urządzić, Panna Zelicka[4] się zaprasza, my właściwie chciałyśmy urządzić, aby Surcia i Chajusia nie wiedziały, ale wątpię czy to się uda. Ja robię co tylko jest w mojej mocy. Piszę co tylko mogę. Ale inne dziewczynki nic… Poza tym dowiedziałyśmy się bardzo brzydkiej rzeczy o Mani, mianowicie ona przepisywała wiersze z książek, niby, to że ona je układała. Bardzo brzydko! Zamierzam napisać jej list, żebyśmy się umówiły i chcę z nią pomówić!.. Widząc, że dziewczynki się do niczego nie biorą, energicznie i w większej części składają na mnie, denerwuje mnie to bardzo. Boję się, że się wystawię na dudka. O ile same na Chanukę nie zrobimy niczego, albo się nie poradzimy Surci i Chajusi, myślę, że w ogóle nie przyjdę…
Litzmannstadt Getto 22 XII 1943
Cipka wiedziała, że byłam u p. Zelickiej i mimo woli spytałam się, czy nie wie o czym p. Zelicka rozmawiała z Estusią… I od Cipki się coś dowiedziałam. Więc Estusia powiedziała, że ja jestem uparta, że się nie chcę słuchać, że zanim przyszłam do nich i na początku robiłam spazmy itp. Słowem przedstawiła mnie w negatywno – rażącym świetle. Teraz zrozumiałam. Nie wiedziałam i nie wiem co mam zrobić. Przede wszystkim muszę koniecznie pomówić z Surcią. Burzy się we mnie wszystko…Czuję, że mam przewiązane oczy, że nie widzę i muszę koniecznie widzieć. Nie mogę sobie miejsca znaleźć, z nikim się przecież nie dzielę niczym, tylko z pamiętnikiem, z Surcią, ach, moją kochaną Surcią. A teraz w ogóle nic nie wiem, nie wiem co mam zrobić, ach nic nie wiem, jestem bezradna… I co będzie dalej? I co począć? Lecz kogo się pytać i któż mi odpowie? Ach jest tyle pytań, na które nie ma odpowiedzi…
Litzmannstadt Getto 31 XII 1943
Dopiero dziś mogę dalej pisać… Więc w naszej klasie… Pisałam o tym kółku literackim. Wtedy mnie wybrano, ale później dziewczynki się kłóciły, jedne nie chciały. Lusia i Edzia potwierdzały. Ja bardzo mało o tym wszystkim wiedziałam. W środę Juta[5] mnie pyta czy u nas będzie się można zebrać. Liczyła na to, że Estusia i Chanusia pójdą do resortu na rewię (czy jak tam) i nikogo nie będzie w domu, więc pozwoliłam. Później mi Edzia powiedziała o tym wszystkim i że tylko dlatego chcą, abym także należała, bo wiedzą, że mogę dać wielkie korzyści, artykuły do gazetki itp., ale teraz już nie mogłam odmówić, chociaż sama czułam się obrażoną (to by wyglądało, że Edzia mnie buntuje), ale chciałam się już jak najprędzej wycofać… Wieczorem dziewczynki się zebrały, ale kto przyszedł? Mało starszych i przeważnie dzieciuchy. Przewodniczących nie było. Ech, takie głupstwa… Zawracanie głowy i nic poza tym… Wczoraj Lusia powiedziała, że one (Edzia, Hela, Jadzia i Marysia Łucka), (znów Marysia Łucka), jeszcze jedna mają jakieś kółko, przerabiają literaturę, mają gazetkę itp. I chcą abym i ja należała. Literatura! Ach, jakże chcę ją przerabiać! Ale muszę być ostrożna, bo na wszelki wypadek, Marysia Łucka… A one (prócz Jadzi) będą przychodziły do nas. I to dobrze, że będę razem z nimi. Będę na nie mogła trochę uważać. Później jeszcze powiedziała mi Lusia, że wśród tygodnia tylko pracują, a w niedzielę po pracy się bawią… Czasem przychodzą koledzy… („Acha, miej się na ostrożności”- pomyślałam). Ale też dobrze, że będę mogła być razem z nimi i na nie uważać. Nie mogę teraz odmówić, nie mogę być dzika, ale prosiły mnie, abym była dyskretna i nikomu o tym nie mówiła.
A nasze kółko bardzo im się podoba. Do mnie doczepiają się także inne dziewczynki, też chcą przychodzić, dla nich jest wielkim zaszczytem móc ze mną rozmawiać i chwalą się, że są z nabożnych rodzin itd., itd.. Ach, rewolucja w klasie jeżeli dalej tak pójdzie, to by nieźle było, ale boję się, że jeżeli przyjdą i zobaczą te dzieci, to uciekną, ach…
(…)
A co do kuzynek, to (wczoraj otrzymały ten przydział B. na jedną osobę – prawdopodobnie już teraz będą jakieś kategorie „L”, „S” i „N”[6] ) postanowiłam, jak już wspomniałam nic nie korzystać z tego co jest ich, wyłącznie ich, (Cipka się nie może przezwyciężyć, co tam dziecko) i mi się udaje, z czego się doprawdy szczerze cieszę. Owszem, jeżeli coś kupują np. cebulę, czosnek itp.. wtedy biorę, choćby nawet nie wiem jak nie chciały, bo to jest przecież wspólne, to jest tak samo moje, jak i ich, ale przydział… Ale przydział… to już coś innego…I sama siebie podziwiam, przychodzi mi to z łatwością. Ciekawam jak dalej będzie, bo dotychczas kuzynki nie zauważyły, ciekawam, jak one na to zareagują…
Litzmannstadt Getto 17 III 1944
Jestem tak zaaferowana tym egzaminem, że po prostu nie mam już czasu na pamiętnik. Wczoraj ułożyłam wiersz żydowski na popis, ale mówić go będzie prawdopodobnie Juta Alperin. Ciekawam jak to będzie (bo chyba na pewno będą oklaski) więc kogo będą oklaskiwać?… [str. 48b] Pani Kaufmanowa powiedziała, że przed powiedzeniem tego wiersza, zaznaczy się, że ja go ułożyłam, ale to już w ogóle ma inny smak… Zresztą, jak będzie dokładnie to jeszcze w niedzielę napiszę… Muszę przyznać że przez to mam trochę zmartwienia, co uważam że jest bardzo naturalne. Zresztą Juta źle mówi, tyle razy już zaczynała… no, ale cóż? Tak już jest na świecie i z tym się muszę pogodzić. Minie kazano układać, wysilać się itd. itd., a gdy do czegoś dochodzi to już jestem zbyteczna? …. Gdybym ja doprawdy tak źle mówiła, a Juta przynajmniej trochę dobrze, no można jeszcze zrozumieć, ale gdy nawet tak nie jest… zresztą, co będę o tym pisała? Odejdź, ode mnie ta myśl, nie bądź taką samolubną!…
Ale swoją drogą…. nie wiem czy jeszcze ktoś się tyle starał, czy ktoś tyle pisał, i w ogóle, nawet w domu a teraz? A Kornelia prócz w tej „scence” czyta nawet reportaż, mimo to, że ja go miałam się na dziś nauczyć, cóż? Ani razu nawet im go nie przeczytałam… O, nie skłamię jeżeli napiszę o tym że to jest „n i e s p r a w i e d l i w e”… Niestety… niesprawiedliwość jest zbyt częstym gościem na świecie.
Przyzwyczaję się do tego i nie będę się w końcu tyle rozczarowywać…
Przypisy autorstwa Ewy Wiatr pochodzą z pierwszego polskiego wydania pamiętnika pt. „Dziennik z getta łódzkiego” wydanego nakładem wydawnictwa Austeria.
[1]Dosłownie „głowa roku” czyli w kalendarzu żydowskim Nowy Rok. Święto upamiętniające stworzenie świata. W 1943 roku Nowy Rok przypadał 30 września.
[2]W getcie jedyna oficjalna i legalna prasa ukazywała się w okresie od marca do września 1941 roku – „Getocajtung”. Tu zapewne chodzi o młodzieżową, odręcznie przepisywaną gazetkę, która powstawała w kilku egzemplarzach, a następnie przekazywano ją sobie na zbiórkach młodzieży z rąk do rąk.
[3]Chanuka – ośmiodniowe Święto Świateł, upamiętnia wydarzenia z czasów powstania Machabeuszy. W kolejne dni święta zapala się świece w specjalnym świeczniku chanukowym.
[4]Fajga Zelicka (1909 – 1944) – opiekunka z ramienia Komisji Opieki nad Młodocianymi. Deportowana do Auschwitz w sierpniu 1944 roku gdzie została zamordowana. Miała ona silny wpływ na pozostające pod jej opieką dziewczęta. Organizowała spotkania kilkunastu dziewcząt we własnym mieszkaniu. Jedna z jej podopiecznych Chaja Erlander (Guterman) wspominała po wojnie: „Jej lekcje zabierały nas ze świata okrucieństwa i brzydoty w inną przestrzeń, do świata jasności, prawdy, dobra i miłości. Słuchanie jej podnosiło nas na duchu, dodawało odwagi i nadziei i sprawiało, że zapominałyśmy o głodzie i nędzy”. Cyt. za: Carry me in Your Heart. The Life and Legacy of Sarah Shenirer, Founder and Visionary of the Bais Yaakov Movement, Jerusalem/New York 2004, s.290
[5]Juta Alperin (ur. 1928)
[6]Przydziały dla robotników długo pracujących – Langarbeiter, ciężkopracujących – Schwerarbeiter i pracujących nocą –Nachtarbeiter wprowadzone przez Hansa Biebowa pod koniec 1943 roku.