Ostatni wpis Rywki

I właśnie teraz gdy mi się nasuwa ta myśl że jesteśmy wszystkiego pozbawieni, żeśmy niewolnikami, wtedy całą siłą woli staram się ja odgonić i nie psuć sobie tej chwilki radości życia. Jakie to jednak trudne! Ach, Boże, jak długo jeszcze. Myślę że jak już będziemy wyzwoleni to wtedy będzie dopiero dla nas taka prawdziwa wiosna. Ach, tak jest mi już tęskno do tej wielkiej i drogiej Wiosny…

Litzmannstadt Getto 12 IV 1944
Ach, jaka cudowna pogoda! Cudowna! Cudowna! Ach, tak się z tego powodu cieszę, to jest taką wielką pociechą… Wczoraj byłyśmy z Prywą u Zemlówny. Dokładnie jeszcze nie wiadomo jak będzie, ale mam nadzieję, że jeżeli tylko będzie możliwe to to będzie załatwione. Na razie już prawie miesiąc jesteśmy po egzaminach i nie tylko nie dochodzimy do produkcji, ale siedzimy i nic resortowego nie robimy, przeciwnie przychodzimy kiedy chcemy, wychodzimy kiedy chcemy i robimy co chcemy prywatnego. Wolność, raj. Och, gdyby to długo trwało, (przynajmniej przez święta) byłoby to bardzo dobre. Ale, cóż? To są przecież resortowe sprawy i nie ma na to teraz czasu, (chodzi mi tylko o to, aby na lato nie wypadło dojść do maszyny) ale doprawy teraz na to nie ma czasu. Wczoraj wieczorem gdy szłam do domu (byłam z Prywką po Zemlównie u Feli Działowskiej, aby się zapisać na kursy, właśnie też umówiłyśmy że prawdopodobnie zapiszemy się do czytelni [str. 57a] i będziemy przerabiały książki, zdaje się że o ile tylko [??] zapisać do czytelni bo lepiej nam to wyjdzie jak [??] imię kółka literackiego, i myślę że Bala nam trochę pomoże tak bym chciała żeby coś z tego było!) Więc gdy wracałam do domu poczułam jak piękna jest młodość, możliwe, że gdybym miała papier napisałabym coś. Później przypomniała mi się „Oda do młodości” i przypadkowo miałam ten tom Mickiewicza przy sobie. W pierwszej takiej chwili tak chce się żyć, mniej staje się tak dziwnie smutno, wtedy tak bardzo dotkliwie odczuwa się naszą niedolę, wtedy takie przygnębienie kładzie się na duszę i… doprawdy trzeba wielkiej siły, aby się nie dać. Bo patrząc na tak piękny świat na śliczna wiosnę i w ogóle to wszystko, i zarazem patrząc na to, jak my jesteśmy tu w getto pozbawieni prawie wszystkiego, co jest nawet naturalnym [??], bo pozbawieni jesteśmy przecież wszystkiego, najmniejszej radości nie mamy, bo jesteśmy niestety, maszynami i żyję w nas bardzo rozwinięte zwierzęce instynkty, które za lada krokiem poznać można, (najbardziej przy jedzeniu) i to wszystko razem działa na nas na tyle, że tępiejemy coraz i coraz bardziej, bo patrząc na nas, od razu poznać można, jak bardzo, tzn. jak wiele, (o ile już bardzo chcemy) kosztuje nas to stworzenie sobie, prócz tego codziennego życie, trochę inne, lepsze, takie w którym…. no co o tym będę pisała? Przecież ja tak chcę, ja tak bardzo chcę. I właśnie teraz gdy mi się nasuwa ta myśl że jesteśmy wszystkiego pozbawieni, żeśmy niewolnikami, wtedy całą siłą woli staram się ja odgonić i nie psuć sobie tej chwilki radości życia. Jakie to jednak trudne! Ach, Boże, jak długo jeszcze. Myślę że jak już będziemy wyzwoleni to wtedy będzie dopiero dla nas taka prawdziwa wiosna. Ach, tak jest mi już tęskno do tej wielkiej i drogiej Wiosny…
Pierw p. Hania (z biura) zawiadomiła nas, że która chce 27/26 rocznik ta może pracować 10 godz. i mieć Lang i musi mieć z Meldunkowego[1] zaświadczenie jaki jest rocznik. Zdaje mi się że prawie nikt się nie zgłosi. Na razie cieszę się że sprawa wzięła taki obrót, bo ja tu jestem 27 rocz.[nik][2] a właściwie…

 

 

Przypisy autorstwa Ewy Wiatr pochodzą z pierwszego polskiego wydania pamiętnika pt. „Dziennik z getta łódzkiego” wydanego nakładem wydawnictwa Austeria.
[1]Wydział meldunkowy – odpowiadał za zakwaterowanie i zameldowanie mieszkańców getta. Wszystkie zmiany adresów były odnototywane na specjalnych kartach meldunkowych.
[2]W rzeczywistości Rywka urodziła się w roku 1929. Być może chciała zataić swój prawdziwy wiek by móc dostać lepszy przydział pracy.