Litzmannstadt Getto 13 XII 1943
…Poza tym nowe zarządzenie Bibowa[1] , że kto będzie pracował 55 godz. tygodniowo otrzyma talon (pół kg chleba, 2 dkg tłuszczu, 10 dkg. kiełbasy) toteż przepustek się nie wydaje i ludzie się spieszą z produkcją itp. Ten talon tyle nie da ile zabierze…Ach, tak, zbieramy dla Dorki Zand prowiant, ona jest nie porządku, w ogóle oni prawie wszystko oddają matce, która leży w szpitalu. Będzie chyba musiała mieć operację… Przydział już postaramy się żeby przez resort także otrzymywała.
Litzmannstadt Getto 27 XII 1943
…I ci, którzy mieli bajrat[2], prawdopodobnie otrzymują na jedną osobę. Ja wczoraj chciałam odebrać, ale nas skreślili. Może Estusia się jakoś wystara… Co do kuzynek to chcę w ogóle pominąć, bo bardzo możliwe, że to może zboczyć w loszn hore[3], ale jedno zapiszę: jeżeli dostaniemy przydział na pięć osób, to dobrze, a jeżeli na trzy, albo na jedną, to muszę być na tyle silną, aby jeżeli mi nawet coś dadzą, to mam nie wziąć.[4] Nic do nich nie mam, ale nie chcę niczego ich i koniec. Wczoraj Chanusia odebrała ten przydział , który otrzymała od prezesa[5] (mięso i kiełbasa), dała Cipce na chleb kiełbasę i akurat tak się złożyło, że musiała odejść, a zanim Cipka zjadła przyszła Estusia, widząc, że Cipka je spytała: „Jeszcze jest ze starej kiełbasy?”. „ Nie, Chanusia dziś odebrała świeżą”. „To wam dała?”- spytała Estusia. Pytanie to było ot tak zwykłym głosem powiedziane, ale ja je dobrze dosłyszałam i przyrzekłam sobie, że więcej nic, ale to nic od nich nie biorę. Na tyle mogę być jeszcze ambitną… One (Chanusia nie) jeżeli coś dają (z ich) to tak jakby im nie wypadało inaczej, jakby musiały. Za to dziękuję… ale dość z tym. W ogóle takich rzeczy nie chciałam pisać…
Litzmannstadt Getto 14 I 1944
W getto panuje grypa, gdzie się ruszać, wszędzie grypa… w resortach i biurach pustka.. pełno zwolnień (Zemel zażartował, że posadzi zwolnienia przy maszynach i niech wydawają produkcję). Markusowa jest także chora, dokładnie nie wiem co jej jest (Icykzon[6] dziś będzie) ma silna gorączkę i Minia nie idzie dlatego do pracy. Chajusia ma grypę i Surci matka i …. zabraknie mi stron, o ile zechcę wypisywać kto jest chory.. Cierpią na tym zbiórki… i te i tamte.. W zeszłym tygodniu w sobotę nie otrzymałam zupy, a legitymacja była odstemplowana (nie tylko ja ale i inne) chodziłyśmy co dzień na Żydowską. Odkładano z dnia na dzień, a w środę powiedzieli, że nie są za to odpowiedzialni, Sala Skórecka i ja poszłyśmy FuKRu[7] (do Perlego) (u niego pracowałam na początku w C. B. potem on przeszedł do Fukru) powiedział, że będzie kontrola… Będąc już tam wstąpiłam do Centr. Buch. w sekretariacie była tylko Rachelka Bejmówna … grypa… Maryla Łucka i ojciec także chory, u Lebensteinowej wszyscy chorzy prócz niej, Samuelson chory, Jankielewicz pracuje na miejsce Berga, bo Berg chory, Rundberg[Rundberg?] na wpół chory po południu przyszedł itd….
Litzmannstadt Getto 17 I 1944
Jaka wytęskniona już jestem… Zimno mi i głodno, zimno mi nie tylko, bo jest zima, ale bo nie mam ciepła wewnętrznego, a głodna jestem nie tylko bo mam mało do jedzenia i nie mogę się tym nasycić, ale bo jestem wygłodzona i spragniona czegoś, bo czuje brak, pustkę wielką, a miejsce to zimne jest i puste (głód). Ach, ogrzać się!… Wczoraj po odbiór racji musiałyśmy zabrać torebki (szyłam je wczoraj u Chajusi) już nie wydawają w tytkach , do tego wszystkiego mamy kawał drogi do dźwigania…
Litzmannstadt Getto 25 I 1944
W tej chwili Mija [Zemlówna?] mi powiedziała co się teraz zdarzyło w szkółce. Więc w szóstej grupie dzieci codziennie zbierają kartofle z zupy i stawiają w kancelarii. Okazało się, że p. Perlowa część kartofli wyjadała, o tym dowiedziała się Hala, ta która zbiera (p. Perlowa!… na nią bym nigdy nie uwierzyła… i jeszcze na kogo się rozczaruję, ach, jak okropnie… fałsz, fałsz…. To tak boli!… ) więc, Hala (dziecko) rzuciła pogłoskę, że p. Perlowa wyjada kartofle. Wczoraj właśnie było posiedzenia w tej sprawie i Hala miała być wydalona ze szkółki. Mają być jakieś delegację,… może Hala zostanie.. ale sam fakt… i Perlowa… Okazało się, że ten prowiant, który Chajusia mi przysłała jest dla Dorki…
Litzmannstadt Getto 16 II 1944
A poza tym… coś w tajemnicy… kuzynki już prawie nie mają marmolady i cukru brązowego, a my z Cipką jeszcze mamy sporo… Dziś rano szłyśmy razem do pracy (Cipka ze mną) i ona mi powiedziała, że w niedzielę gdyśmy poszły po rację, Chanusia do Estusi tak się odezwała, że my chyba szybko zjemy marmoladę i cukier i one nam będą musiały dodać. Na to Estusia: „Na pewno, inaczej wcale nie myślałam”… głupie kuzynki, jakżeście się myliły! Mam cichą satysfakcję… ja wcale nie myślałam o tym żeby być tak „wspaniałomyślnym” jak wy! I nadal o tym nie myślę… Ha, ha, ha coś mi w duchu drwi z nich… A… A co tam, nie warto się w ogóle nad tym zastanawiać! Jest przecież taki okropny czas… Już część ludu wyjechała… a także jest wielki głód… ale o tym już pisałam…
(…)
Cipka zauważyła, że jej z dnia na dzień brakuje marmolady, dziś mi o tym powiedziała i gdy Minia przyszła, jej także. Podejrzewamy… no, nie mogę jeszcze napisać… I coś stało mi się jasne, i na nowo przekonałam się, że nie wolno posądzać człowieka o ile się nie jest co do tego przekonanym… Jeszcze wtedy gdy miałyśmy wszystko razem, zauważyłam, że wszystko znika… Estusia o tym mówiła, być może, że nas (Cipkę i mnie) posądzała… a ja myślałam, że Minia… wprawdzie trochę Minia lizała np. marmolady, ale i mimo to za dużo zawsze brakowało i wprost nie chciało mi się uwierzyć, że to Minia. Dziś się dowiedziałyśmy… Ale nie chce mi się uwierzyć wcale… Ach, Boże tak się rozczarować na ludzi!… Nie do wytrzymania!… Cipka mi jeszcze powiedziała, że raz gdy ona szła do resortu na dwunastą udawała, że śpi i „tamta osoba” (Cipka wyczuła) doszła do puszki z cukrem i Cipka słyszała gryzienie czegoś… Dziś Minia także zauważyła, że ich puszka z cukrem stała na innym miejscu i jej łatki kawowe są rozłożone po całym talerzu, a gdy odeszła rano do pracy wszystko razem leżało… Wcale mi to z głowy nie wychodzi… Ach, Boże! jeżeli już do takich ludzi nie można mieć zaufania, to już do kogo? Do kogo?
Ach, zaufanie!… To takie marne!… Boże! Ach, takie świństwa!… Takie obrzydliwości! nie do wytrzymania!… I to też getto zrobiło!… A najlepszych zabrało… Najgorsi zostali. Boże! Rady! Pomocy!
Litzmannstadt Getto 21 III 1944
Ostatnio w getto podczas tego głodu zdarza się, że ludzie okradają innych z żywności, podczas gdy tamci są przy pracy albo nie ma ich w domu. Taka podobna historia dzieje się i u nas… Niestety… Myślałyśmy, żeśmy się już wtedy tego pozbyły, a tu… przypuszczamy, że to są wspólnicy, bo tamta osoba dziś pracuje rano. Ja dzisiaj zostałam w domu, bo może by ktoś przyszedł (wczoraj zauważałyśmy, że wszystkiego brakuje) leżałam w łóżku, lada szmer przyspieszał bicie serca, obmyślałam różne rzeczy (muszę przyznać, że także sensację) ale nikt dziś nie przyszedł… to jeszcze nie dowodzi, że nie przyjdzie, prawdopodobnie i jutro zostanę w domu, może będę miała zwolnienie lekarskie… ale…ani mm mru!…
Muszę przyznać, że podejrzewamy (kogo to obojętne na razie). Och, podejrzenie jest czymś okropnym… Podejrzenie… rozczarowanie…ach, same okropności…
(…)
Gdy pomyślałam tylko że przecież to jest morderstwo, jeszcze gorzej, to jest powolne zabieranie komuś życia, powolne konanie, gdy o tym wszystkim pomyślałam byłam na „tego” czy na „tą” taka zła, że gdybym ich miała pod ręką byłabym ich rozdarła… Co za zwierzęce instynkty… Boże! Boże! Cóż to się stało? I jak można tak żyć w takim bagnie, błocie, w powietrzu przepełnionym tyloma chorobliwymi zarazkami… Niejednokrotnie nasuwało mi się pytanie czy w ogóle warto żyć?
Litzmannstadt Getto 22 III 1944
Opadam z sił (niekoniecznie z wewnętrznych) ale już wystarczy to, jestem taka osłabiona, już czasem nawet głodu nie czuję… coś okropnego (zawsze na mnie głód źle działał). Spódniczka, którą mi uszyto na początku kursu (kilka miesięcy temu) wisi na mnie, bez przesady… co to będzie? co to będzie?
Litzmannstadt Getto 30 III 1944
Wczoraj po zupie na pewno miałam gorączkę. (…) Po pracy postanowiłam sobie zmierzyć temperaturę, o ile być miała to bez żadnego „ale” poszłabym do domu, a jeżeli nie, to przecież dobrze. Tylko klucze! Zeszłam do doktora i… o mało nie wybuchłam śmiechem. Zapisał mi proszki na bóle, termometru nie ma. Wreszcie w komitecie chorobobowym zmierzyłam sobie temperaturę, ale miałam 35,8. Tak przez kilka godzin spadła!
Przypisy autorstwa Ewy Wiatr pochodzą z pierwszego polskiego wydania pamiętnika pt. „Dziennik z getta łódzkiego” wydanego nakładem wydawnictwa Austeria.
[1]Hans Biebow 1902 – 1947 – naczelnik niemieckiego Zarządu Getta. Uzyskał bardzo silną i niezależną pozycję, co miało wpływ na charakter łódzkiego getta, które przekształcił w obóz pracy przymusowej. Po wojnie skazany przez polski sąd na karę śmierci.
[2]Bajrat – przydział B (od Beirat – Rada Starszych) należący się osobom uprzywilejowanym w getcie. Kuzynki Rywki otrzymywały przydział prawdopodobnie jako córki rabina należącego do Kolegium Rabinackiego.
[3]Loszn hore – z języka jidysz dosłownie „zły język”, plotka, obmowa.
[4]Przydziały żywności wprowadzano stopniowo. W grudniu 1941 roku wytworzył się system racji obejmujący całość żywności dostarczanej mieszkańcom getta. W jego skład wchodziły: przydział chleba, przydziały mąki , kaszy, tłuszczu, soli, ważyw czy w sporadycznych przypadkach mięsa.
[5]Mowa o Chaimie Rumkowskim – szefie Judenratu w getcie łódzkim.
[6]Józef Icykson ur. w 1893 – lekarz
[7]FuKR -Fach und Kontrollreferat – Do zadań tej instytucji należało bezwzględne tępienie przestępstw gospodarczych i nadużyć. Prowadziła także kontrole działalności wydziałów i administracji żydowskiej w getcie. Posiadała uprawnienia do rewizji mieszkań i biur.